wtorek, 26 lutego 2013

Medytacja


Od dłuższego czasu trenuję medytację. Na początku szło mi naprawdę kiepsko. Nie mogłem się skupić , miałem problemy z pogłębianiem relaksacji. Jednak po pewnym czasie polepszyła mi się koncentracja , byłem bardziej
zczilałtowany a głębsza relaksacja przychodziła sama. Pewnego razu zdarzyło się cos zajebistego. Odciąłem
się od swojego "JA". W pewnym momencie zobaczyłem obraz , a raczej animację idącego włóczęgi. człowaiek
ten był wystraszony , podążał w nieskończoności w nieskończoność , był zmęczony i wyglądał na mocno zmęczonego życiem i nie tylko...... Co ciekawe obraz byłem wyrazisty ale raczej mało szczegółowy(całoś tworzyły jedynie: kontury drogi , która w środku była pusta , a także biały obrys postacii) jednak podczas
medytacji w przeciwiestwie do mentalek to podobno dobra oznaka. Oczywiscie to byłem ja , jednak z poziomu obserwatora nie analizowałem tych problemów , po prostu wszystkie informacje naplywaly do mnie a ja na to lałem
, jednak jednoczesnie czułem cierpienie. Paradoks? Byc moze , ale po prostu czułem także to co czuł ten postrzegany , postrzegałem także z jego poziomu , lecz trochę inaczej. Tutaj z kolei nie myślałem , że cierpię odczuwająć prawdziwy bół. Wogole nie byłem w stanie powiedziec sobie jak bardzo cierpie , nie mogłem sobie tego
uświadomić! Czułem się jak zwierzę. Chyba za duża czesc mnie sie oberwała. Jeżeli chodzi o poziom obserwatora to jak pisałem też nie mogłem liczyc na stwierdzenie faktu mojego cierpienia , poniewaz on tylko bez zadnych emocji przyjmował całość tego wszystkiego. Dopiero jak się bardziej ogarnąłem , byłem w stanie stwierdzic , że
podczas fazy znalazłem się w nieciekawej sytuacji , lecz czego mogłem się spodziewać , zobaczyłem samego siebie........ 

niedziela, 17 lutego 2013

OOBE zlot


Pierwszy zlot obemaniaków przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Wraz z dwoma innymi obemaniakami  zajeliśmy miejsce w przedziale pociągu linii Warszawa-Wrocław i ruszliśmy w ponad sześcio godziną podróż. W przedziale do którego wsiedliśmy , nie było nikogo poza nami. Skorzystaliśmy więc z okazji i wypiliśmy po piwie. Piwo niewątpliwie pomogło nam w stworzeniu miłej , serdecznej atmosfery i szybkim znalezieniu wspólnych tematów mimo bardzo krótkiej , bo zaledwie  paru minutowej znajomości. Słońce świeciło mocnym blaskiem a na niebie nie można było zlokalizować ani jednej chmurki. Za oknem wśród soczyście zielonej ,wiosennej trawie , kwitły żółte mlecze. Po około godzinie jazdy , jeden z kolegów wyjął małą torebkę z marihuaną i zaproponował nam wspólne palenie. Nikt z nas nie odmówił , więc susz został szybko nabity do plastikowej fifki. Paliliśmy na zmianę w WC wchodząc pojedynczo , aby nie wzbudzać podejrzeń. Spożyliśmy niezbyt wielką ilość THC , ponieważ chcieliśmy się godnie za reprezentować na miejscu zbiórki. Jednak wystarczyło nam to , aby śmiać się i żartować przez dość długi czas. Konopie jeszcze bardziej rozluźniły atmosferę i pozwoliły nam się zbliżyć. Wiedzieliśmy już , że ten wyjazd będzie wyjątkową przygodą , która nas zbliży. Kiedy zajechaliśmy na dworzec we Wrocławiu , moim oczom ukazała się około pięciesięciosobowa grupa zebrana wokół żółto czarnej flagi. Byłem zdumiony tak dużą liczbą przybyłych obemaniaków. Do naszego grona dochodziły coraz to nowe osoby , przyjeżdżające ze wszystkich stron polski. Z oczywistych przyczyn mocno zwracaliśmy na siebie uwagę , przez co znalezliśmy się pod baczną obserwacją miejscowej policji. Po około godzinie czekania na resztę osób , ruszyliśmy z dworca na zewnątrz w stronę zaparkowanego busa , który miał odwieść nas na miejsce zlotu. Miejsca w busie było zdecydowanie za mało jak na tak liczną grupę jaką posiadaliśmy. Z racji zaistniałej sytuacji , znaczna część osób zmuszona była stać godziną drogę do Pałacyku w Muchowie. Nikt jednak nie narzekał na warunki podróżowania , ponieważ radość ze wspólnego spotkania była niesamowita. Śmiechom i krzykom nie było końca. Kiedy zajechaliśmy na miejsce ,  pełni ekscytacji udaliśmy się zająć miejsca w pokojach. Położywszy walizkę przy jednym z łóżek , natychmiastowo wyszedłem z pałacu i zacząłem badać teren. Miejsce było wprost idealne do tego typu wycieczek. Budynek skojarzył mi się z czymś na wzór mini Hogwartu. Także obszar go otaczający miał sobie coś z magii. Szczególną uwagę zwracała aleja zrobiona z drzew klembowych. Koledzy , z którymi przyjechałem postanowili nie nocować w budynku , w związku z czym rozbili się swoimi namiotami na jednym z pagórków. Od razu po rozpakowaniu swoich rzeczy , pobiegłem do kolegów by sprawdzić jak im idzie z rozstawianiem namiotów. Na miejscu okazało się , że namioty zostały już rozłożone. Jeden z przyjaciół siedział na pagórku i nabijał szklaną fifkę suszem z marihuany , podczas gdy drugi się przyglądał . Już po nabiciu fifka zaczęła krążyć między naszą trójką. Pierwszy raz upaliłem się na łonie przyrody. Wpadłem w bardzo przyjemny stan. Postanowiliśmy trochę pokontemplować nad nad naturą otaczającej nas przyrody , między czasie sobie żartując. Zostaliśmy przyłapani przez organizatorkę zlotu , która zobaczyła nas palących , stojąc na ganku pałacyku. Nie podeszła jednak do nas a jedynie zagadała do jednego ze zlotowiczów , w naszej sprawie. W jej głosie wyczuć można było lekkie oburzenie. Na szczęscie obemaniak , z którym rozmawiała okazał się wyrozumiały i wytłumaczył kobiecie , że to przecież tylko marihuana a nie jakiś twardszy środek. Kobieta uspokoiła się i odeszła w dal.
         Zblizał się wieczór. Rozpoczeliśmy przygotowania do ogniska. Układaliśmy drewno i przygotowywaliśmy kiełbaski. Powoli się ściemniało. Zdążyłem już porozmawiać z większością obemaniaków będących na zlocie.  

              Wstałem wcześnie rano. Byłem mocno niewyspany , ponieważ imprezowe odgłosy trwające niemalże przez całą noc , nie dawały mi szans na twardy sen. Budząc się co i raz , nie byłem w stanie odpowiednio wypocząć. Byłem jednak w dobrym humorze. Znajdowałem się przecież na zlocie , o którym marzyłem od dłuższego już czasu. Pogoda jak dzień wcześniej , również i tym razem dopisała. Było pięknie i ciepło. Wyszedłem więc pośpiesznie na zewnątrz pragnąc skąpać się w promieniach słonecznych. Bedąc już na zewnątrz , spostrzegłem moich kolegów z Warszawy. Siedzieli na górce i o czymś rozmawiali. Podszedłem do nich i przywitałem się. Zaczeliśmy rozmawiać o snach , które odbyliśmy ostatniej nocy. Okazało się , że po jednym ze snów mój przyjaciel doznał wyjścia z ciała. Było to jego jedno z pierwszych wyjść w życiu , więc opowiadając o fazie był niezle nakręcony. Opowiadał o tym jak latał wokół naszego pałacu , który mienił się bardzo mocnym żółtym światłem. Po zakończeniu opowieści  poszliśmy do reszty osób , które również już nie spały. Zjedliśmy z nimi skromne sniadanie , rozmawiając jednoczenie o wrażeniach z poprzedniego dnia. Nieco pozniej dowiedziałem się o organizowanej wycieczne na pobliską skałkę , która wyraznie górowała nad otaczającym ją terenem.
            Korzystając ze wspaniałej pogody , nasza trójka postanowiła zwiedzić okolicę. Jeden z maniaków zechciał zabrać się z nami. Oczywiście zgodziliśmy się na propozycję i ruszyliśmy w czwórkę. Po drodze rozmawialiśmy o Darku Sugierze. Nasz nowy kolega miał pretensję o to , że Darek porzucił naszą Oberebelię będąc jednocześnie jej twórcą. My mieliśmy bardziej umiarkowany stosunek do tej całej sprawy. Uważaliśmy , że sposób w jaki się z nami rozstał nie był może najlepszy , ale sama decyzja o rozstaniu z obemaniakami nie może być przez nikogo krytykowana , ponieważ rebelia Obemaniakowi nr1 zaczęła bardzo mocno ciążyć. Wiele osób pisało do niego w sprawie wychodzenia z ciała ,  wiecznie chcąc jakiś porad , lub prosząć o to aby Sugier wyciągnął ich , kiedy już  znajdzie się po niefizycznej stronie. Niektórzy nawet dzwonili w tych sprawach telefonicznie co musiało być dla niego niezwykle irytujące. Dodatkowo twórca „ Miłości i wolności poza ciałem” , doznał kilku mocnych duchowych doświadczeń , które zasugerowały mu by oddzielił się od naszej grupy.

środa, 13 lutego 2013

OOBE focus 27


Focus 27 miejsce owiane legendą. Któż nie chciał dostać się do bajkowego PARKU , usiąść na ławeczce i poprowadzić konwersację z jakąś poczciwą duszą. PARK w swoim czasie był chyba celem numer jeden wsród
astralnych eksploratorów , mimo że istnieją podobno miejsca dużo ciekawsze. Pewnego razu poczas LD postanowiłem dostroić się do centrum przyjęć , pooglądać szpital/przychodnię i wyjść na zewnątrz na świeże powietrze. Poprosiłem więc MTJ- ota o pokierowanie. Zacząłem lecieć , coraz szybciej aż nagle znalazłem się
w jakims tunelu. Leciałem w nim dobre kilka minut , aż wkońcu się zatrzymałem słysząc jakies dzwieki. Znalazłem się w jakiejś windzie , na korytarzu panował duży ruch , jakaś kobieta krzyczała. Dziwnie się z tym
czułem , ponieważ wyczuwałem związek z tą kobietą. Kobiety nie chcieli wpościc . bałem się że i mnie nie wpuszczą , tym bardziej że nie moglem wyjsc z tej windy. Cos mnie blokowało. Dopóki
kobieta krzyczała domagając się wpuszczenia , ja również byłem zablokowany. Zrozumiałem
więc , iż jest to mój własny aspekt , który najwyraźniej przeszkadza w dostatniu się do pomieszczenia. Po korytarzu biegało mnóstwo pielęgniarek , lecz nigdzie nie widziałem owej
kobiety. Była więc ona zapewne we mnie. Kiedy osoba ta przestała się domagać wpuszczenia do
środka , nagle zostałem odblokowany , tak jakby ten negatywny aspekt został odcięty. Być może
operacja ta miała dać skutek także w przyszłości , być może ten mój pierwiastek został odcięty
by nie przeszkadzał mi w jakiś rzeczach , które mogły być istotne. Wkońcu znajdowałem się
w szpialu. Kiedy już mogłem wyjść z windy , przeszedłem się wzdłuż korytarza , lecz nikogo nie
znalazłem. Skręciłem w lewo , mijając jakis krzyż. Znalazłem się w jakiejś malutkiej poczekalni , gdzie
ojciec z synem grali w karty. Automatycznie spytałem się kim są owi ludzie. Okazało się , że czekają
na cos i umilają sobie czas , podczas gdy jednoczesnie podlegają jakiemus leczeniu . Ludzie ci już nie żyli a na koniec stwierdzili ze pewnie jestem jednym z tych , którzy śpiąc latają i zwiedzają obszar w którym się własnie znajdujemy. Oczywiście cały budynek wyglądał jak jakas przychodnia. Poszwędałem się jeszcze nie znajdując nic ciekawego i wybudziłem się.

poniedziałek, 11 lutego 2013

manifestacja wyższej jazni


W tym miejscu chciałbym opisać to , w jaki sposób przejawia się u mnie manifestacja tak zwanej
wyższej jazni. Kiedy wyszedłem z ciała pierwszy raz w życiu , słyszałem głos śmiejącego się mężczyzny , ewidentnie ze mnie żartującego. Niestety nie byłem w stanie go zobaczyć. Obejrzałem się dookoła i zobaczyłem jedynie coś co przypominało dziwnie rozciągniętą , wielką gumę balonową , która bedąc płaska
rozciągała się wzdłuż ściany. Oprócz mężczyzny czułem jeszcze jakby ktoś , lub coś nadzorowywało wszystko co się działo dookoła. Uznałem , że to coś musiało stać wyżej od tego mężczyzny. Czułem związek z tym postaciami. Czyżby to byli moi tzw niefizyczni przyjaciele?
Innego razu podczas paraliżu sennego słyszałem ciepły głos dość młodej kobiety , oraz już tradycyjnie
śmiech młodego mężczyzny. Także podczas LD często miałem kontakt z tymi istotami. Najpiękniejsze kontakty są wtedy , kiedy spotykam jakąś postać od której bije miłość , której oczy są tak pełne miłości , że
podchodząc do tej istoty , czuję jak wysyła ona do mnie pozytywne wibracje. Kiedy juz stoję obok niej , zaczyna się nasz kontakt. Rozmowa odbywa się niewerbalnie , rozumiemy się bez słów a ja wiem , że jesteśmy jednością. Zdaję sobie sprawę , że jest to jakas wyższa część mnie , która przybiera różne postaci
by przekazać mi podczas naszych kontaktów energię czystej bezwarunkowej miłości. Sceneria naszych spotkań ma często charakter symboliczny , ale o tym napiszę pózniej.
Wracając natomiast do opisywanego przeze mnie wcześniej uczucia czyjejś obecności , to moge je wywoływac świadomie. Wtedy zaczynam czuć jego obecność , lekkie ciepło i jestem sterowany przez tą istotę latając jak jakas paralotnia.
Podsumowując nie wiem czy to jedna wielka siła manifestuje się we mnie na różnie możliwe sposoby
czy może nasza nie wiem jak to nazwać nadswiadomość składa się z kilku niezależnych pierwiastków z jasno okreslonymi rolami.


PS wiem , też ze tą milość wysyła zawsze tak jakby ta sama konkretna postać , tylko własnie nie wiem , czy ona jest tym samym co np ten smiejący sie mężczyzna tylko prostu manifestuje się tez w inny sposób(wcielając sie w rózne widoczne postaci emitujące miłość) czy może są to oddzielne osoby
mające w sumie podobne do siebie role

Człowiek a jego części


W ostatnim czasie odkryłem coś , co niezle mną wstrząsneło , lecz jednocześnie przyniosło mi zrozumienie na wiele spraw. Wszystko zaczęło się od zrozumienia , iż tak naprawdę jesteśmy wielkim zbiorem cech porozrzucanych w wewnętrznym chaosie naszego umysłu. Nasza świadomość"jedynie" lata po tych naszych "cechach" podłączając się co i rusz w dane aspekty tworząc nasze ciągle zmieniające się ego(zmieniające się własnie pod wpływem przemieszania się świadomości) , czy dedcydując o naszej aktualnej postawie , humorze itp. Jazn wyłapuje dane częsci naszej podswiadomosci , by wylądować w nich jak kosmiczna sonda i zaklimatyzowac się w danym otoczeniu. Sonda ta wybiera takie rejony , którę są najbardziej "ciekawe" , w których się najwięcej dzieje , w których najbardziej wrze Dlatego ludzie żyją w tak słabej formie psychicznej , ponieważ świadomość jest przyciągana przez cechy , o największych drganiach np zazdrość , zawiść , strach itp. Człowiek mysląc w ten sposób , myśli intenstywnie , wytwarzając przez to duże napięcię , tworząc ostatecznie pewne pokłady energetyczne , które przyciągają jazn , możliwością nabycia mocnych doświadczeń , przez co świadomość nasza zamiast wędrowac do pozytywnych rejonów naszego wnętrza , wybiera te najbardziej wyrózniające się , niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu.Ludzie więc myslący w tego typu kategoriach , wpadają w błędne koło , ponieważ naprowadzając świadomośc w dane obszary swojego wnętrza , dają jej osadzić się i zaklimatyzować. Im bardziej ta jazn jest wrosnietaw dane aspekty tym bardziej , jest ona w stanie wzmacniac dane odczucia , ponieważ przelewamy w nie coraz to wieksze pokłady naszej świadomości. Coraz bardziej wrastająca sonda czyni nas coraz bardziej swiadomymi naszego nowego położenia , przez co zapominami o starych wariantach mysląc już w coraz to nowszych kategoriach. W koncu to my jesteśmy tą sondą , to my wrastamy w te nowe tereny , a właściwie to się rozrastamy wraz z tymi swoimi nowymi kategoriami , plugawiąc na swej drodze pozostałe nam jeszcze dobre cechy. Nasza jazn sypie ziarna wszelkiego rodzaju zła , na niezniszczone do tej pory połacie dobra i harmoni. Nasiona czerpie oczywiście , z dojrzałych owoców pochodzących z wcześniej już  posadzonych przez nią , ogromnych sadów zła i chaosu.

Następnie odkryłem cos co nazywam wyższymi aspektami , ponieważ składają się one z różnych części np. pierwiastek kobiety składa się z aspektów takich jak harmonia , delikatność itp. , pierwiastek chłopca(którego u mnie jest naprawdę dużo) reprezentuje natomiast radosc , szczęscie , chęc odkrywania itp. Zauważyłem te wyższe aspekty podczas projekcji astralnych , które stały na wysokim poziomie i mi osobiście kojarzyły sięz prywatnymi obszarami w fokus 27. Projekcję były niezwykle czyste a w dodatku powtarzały się pewne schematy. Często własnie widziałem wtedy kobietę do której czułem czystą bezwarunkową miłość. To samo tyczyło się tego chłopca(wiek około 14 lat) , wiedziałem ze mam z nimi jakis związek. Często również powtarzał się motyw mężczny przedstawiającego mój chaos. Zrozumiałem , że gadanie typu jesteś ciągle małym chłopcem , masz w sobie małego chłopca itp. Nie jest wcale przenośnią. On naprawdę siedzi u wielu ludzi może nawet przez całe życie. To samo tyczy się innych pierwiastków. Tutaj jednak wysuwa się zasadniczy , kluczowy wniosek. Dlaczego ludzie poszukują pewnych rzeczy , dlaczego dążą do pewnych znajomości? Ponieważ szukają tego co mają w swoim wnętrzu. Działa to na zasadzie lustra- rzeczy z zewnątrz odbijają się w jego wnętrzu. Twoje wnętrze chce tego samego co ma , także na zewnątrz , chce zrobić takie własnie odbicie(tylko jakby na odwrót). Swój ciągnie do swego. Dlatego mężczyzni wiążą się z kobietami , ponieważ mają jej w sobie naprawdę dużo i chcą dojść do zjednoczenia , chcą więcej tego kobiecego pierwiastka. Musimy się zjednoczyć ze swoimi częściami. Ja miałem dziwną sytuację. Chciałem zaprzyjaźnić się z czternastolatkiem. Sam nie wiedziałem w sumie dlaczego. Okazalo się, że po prostu widziałem w nim siebie , swoją znaczną część , chciałem poprzez niego dojść do swojej pierwotności. Przebywanie z nim dawało mi poczucie jakiegos zjednoczenia z moją prawdziwą naturą. Czułem się bardziej uzupełniony , odzyskałem znaczną część siebie. Pozniej , gdy już wróciłem z wakacji i kontakt się urwał , czułem się jak dosłownie rozpadnięty organizm. Miałem doła. Dlatego szukajmy siebie w ludziach , zauważmy w nich Boga……..

czwartek, 7 lutego 2013

Tarot


Tarot w naszym polskim społeczeństwie posiada skrajnie różniące się od siebie opinie. Jedni uważają , że karty te powiązane są różnego rodzaju złymi  duchami demonami itp. , które żerując na wróżbicie , doprowadzają w rezultacie do opętania i zniewolenia człowieka. Ludzie ci obawiają się także złego wpływu domniemanych złych mocy na rezultat wróżb. Twierdzą oni jakoby ciemne moce w ten sposób realizowały swój plan nakierowania nas na przyszłe cierpienie. Na szczęście istnieje również całkiem odmienne zdanie na temat kart Tarota.  Pogląd ten głosi całkowite bezpieczeństwo podczas stawiania kart zarówno dla osoby pytającej jak i tej , która udziela odpowiedzi. Odrzuca on bowiem ingerencję diabelskich sił na rzecz przewodnictwa sił wyższych(istoty uduchowione) , mocy intuicji , a także umiejętności interpretowania skomplikowanej symboliki kart przez wróżącego. Opinia ta reprezentowana jest również poprzez moją osobę. Nie spotkałem się nigdy z przykrymi konsekwencjami uprawiania tej wspaniałej sztuki przepowiadania przyszłości. Przejdę więc może do opisu tego jak w ogóle cały ten proces przechodzi. Talia tarota składa się na Arkana Małe (56 kart: 10 kart liczbowych – od asa do 0) , oraz Arkana Wielkie(22 karty przestawiające pojedyncze symbole obejmujące całe spektrum od Głupca poprzez Papieża i Cesarzową do Eremity i od koła Fortuny poprzez Śmierć i Diabła do Słońca, Księżyca i gwiazdy. Talie tasujemy wedle własnego uznania. Następnie rozkładamy je w formie wachlarza(karty muszą być zakryte). Następną czynnością jaką musimy wykonać jest wylosowanie danych kart , których liczba jest zależna od typu rozkładu , który z kolei zależny jest od typu zadanego pytania.  Wylosowane karty kładziemy na kupkę a następnie rozkładamy je zaczynając od tej będącej na samym dole. Na samym końcu przechodzimy do interpretacji i postawienia diagnozy. Ludzie zgłaszają się do mnie z najróżniejszymi problemami i bolączkami. Moja skuteczność wacha się w przedziale 85%-90%. Doradzam w dosłownie każdej sprawie. Nie ma różnicy czy jest to kwestia związana z przeprowadzką , zmianą pracy czy też z problemami sercowymi. W swojej praktyce wspomagam się również numerologią , oraz oobe(wychodzenie z ciała).